top of page

Diagnoza. I co dalej ?



„ Szału nie ma, jest rak” jak powiadał ś.p. Ksiądz Jan Kaczkowski.

Pamiętam, że użyłam tego właśnie sformułowania gdy zdecydowałam się opublikować moją historię na portalach społecznościowych z prośbą o pomoc finansową.

Diagnoza w większości przypadków paraliżuje. Słowo rak paraliżuje. A gdyby zamiast słowa rak używać słowa np. obłok ? albo błogosławieństwo ? albo rozwój ? Czy balibyśmy się tak tego bardzo ? Jakiś czas temu koleżanka poleciła mi obejrzenie 10 filmików człowieka, który w wieku 26 lat został zdiagnozowany z nowotworem jelita. Dziś jest prawie 20 lat po diagnozie – zdrowy. W jednym z filmów powiedział coś ważnego. Cały lęk i strach powodują firmy farmaceutyczne i wielu lekarzy. Dlaczego ? bo nie chcą żebyśmy myśleli, że mamy wybór – a mamy go zawsze!!! Chris nigdy nie zdecydował się na akademickie leczenie, mimo, że każdy mu je doradzał. Zmienił całkowicie swoje życie o czym opowiada i pomaga innym. Polecam każdemu, szczególnie na początku tej wyboistej drogi: https://www.chrisbeatcancer.com

Strach paraliżuje. Ale czym naprawdę jest strach ? Czego tak naprawdę się boimy ?

Że będzie bolało.

Że będą przerzuty.

Że wypadną nam włosy.

Że umrzemy.

Że, że, że, że.

Tak naprawdę nie mamy pojęcia czy któreś z tych naszych strachów się spełni, bo każdy z nas jest indywidualny. Nie dajcie się wciągnąć w statystyki. Ja nigdy nie zapytałam i nie czytałam statystyk czy rokowań, bo mnie one nie obchodzą. Ja jestem Olą Pomorską, jedyną w swoim rodzaju istotą. Nie ma dwóch takich samych przypadków. Dwóch takich samych nowotworów/raków/obłoków czy jak sobie nazwiecie tę przypadłość  Strach ma wielkie oczy i rzeczywiście tak jest. Strach ten przed śmiercią powoduje często przerzuty do płuc, bo w totalnej biologii płuca to śmierć i życie. Nie dajcie się sparaliżować tym wielkim oczom.

Pamiętam siebie. Gdy jeździłam po lekarzach i patrzyłam na osoby bez włosów. Myślałam sobie „mnie to nie czeka, ja nie wezmę chemii” , gdy patrzyłam na salę z dzienną chemioterapią w głowie pojawiało się przerażenie i chciałam uciec stamtąd jak najszybciej. Dziś traktuję to miejsce jako jedne z wielu jakie odwiedzam. Po prostu.

Moja diagnoza przyszła na początku lutego 2021 roku, ale o guzku wiedziałam wcześniej. Oczywiście kontrolowałam go. Był uznawany jako gruczolowłókniak. Jednak gdy pojawił się drugi w drugiej piersi, wtedy zdecydowałam się na szybkie wycięcie obu guzów bez biopsji. Lekarz który mnie operował nie widział nic podejrzanego, ale podejrzane obłoczki były w środku guza jak się okazało. Był wieczór, zadzwonił telefon i głos lekarza: „ Pani Olu, jest rak”. Usiadłam na fotelu i powiedziałam głośno, że mam raka. Nawet jakoś bardzo się nie trzęsłam ( zawsze się trzęsłam z nerw). Pomyślałam chwilę i znów powiedziałam głośno, nie mam raka, on był w guzach. I tak zaczęłam działanie. Tak więc, gdy usłyszysz swoją diagnozę, daj sobie czas na jej przyswojenie. Nie panikuj, oddychaj, niech życie nie przelatuje Ci przed oczami, nie wymyślaj scenariuszy i nie pozwól, żeby lekarze to robili dla Ciebie – JESTEŚ INDYWIDUALNĄ ISTOTĄ!!!

Daj sobie czas na ułożenie wszystkiego w głowie, bo w pośpiechu to wiadomo kto się cieszy. Chcesz to płacz, krzycz, tańcz, biegaj, rób to co czujesz. Dzięki temu wyrzucasz z siebie wszystkie emocje – te złe.

Po opadnięciu pierwszych emocji zrób plan działania. Sprawdź wszystkie swoje możliwości. Poszukaj ludzi, którzy mogą Ci podpowiedzieć co możesz zrobić, bo sami przeszli tą drogę lub są w trakcie, ale trochę dalej niż Ty. Otaczanie się ludźmi i szukanie wiedzy to największe bogactwo jakie możesz sobie darować. Przez to, że ja zaczęłam pracę nad sobą wcześniej niż przyszła diagnoza wiedziałam gdzie jest problem. Nigdy nie omylna totalna biologia. Zrozumienie konfliktu emocjonalnego z fizycznym to już większość sukcesu. W odpowiednim też dla mnie czasie zaczęły się pojawiać osoby, które pomogły mi, wskazały miejsca do których powinnam pójść, rzeczy jakie powinnam zacząć brać czy po prostu rozmawiały ze mną, gdy bardzo tego potrzebowałam, aby nabrać wiatru w żagle.

Nie namawiam nikogo do niczego, ale poniżej wypunktuje co mi pomogło i nadal pomaga. Jeśli będziesz chciał/a skorzystać to bierz pełnymi garściami 


Moje wspomagacze :)


To jest absolutna podstawa – ZMIANA TRYBU ŻYCIA.


1. Totalna Biologia. Zrozumienie konfliktu emocjonalnego z tym co dzieje się w ciele.

2. Emocje i programy dziedziczone po przodkach plus nasza własna, osobista karma. Zrozumienie, że niektóre emocje, zachowania i tok myślenia nie są nasze a np. mamy czy dziadka otwiera nam drzwi do podnoszenia swojej świadomości.

3. Joga.

4. Medytacja. Bycie tu i teraz. Wczoraj już było. Jutro może nie nadejść. Jest tu i teraz. Mapa Marzeń.

5. Oddech. Oddech to życie. A komórki nowotworowe są beztlenowe 

6. Jak oddech to komora normobaryczna. Dr. Jan Pokrywka polecam, jeśli ktoś o komorze nie słyszał.

7. Gdy zaczniecie oddychać, medytować i pracować ze sobą to stres zmniejszy się. Oczywiście nie zniknie w całości, ale na pewno się zredukuje do minimum 

8. Mówienie o swojej chmurce/raku/ czy jak to nazwiecie. Nie zamykajcie się przed nikim. Mówienie o tym otwarcie pomoże Wam i innym. Zamknięcie tylko spotęguje Wasz strach i lęk, a po co ? 

9. Ruch. Nawet gdy nie macie siły, albo pada deszcz, pochodźcie w domu, zróbcie przysiady, pokręcicie biodrami w lekkim tańcu. Niech krew płynie, niech toksyny wydalają się z Waszego organizmu.

10. Dieta. Biały cukier, pszenica, nabiał, mięso, przetworzona żywność. To wszystko czynniki zapalne. A stany zapalne = choroby z autoagresji. Kiedyś usłyszałam, że żeby jeść zdrowo trzeba wydawać dużo pieniędzy. Jak patrzę na moje zakupy i końcowy rachunek to nie zgodzę się z tym wcale. Znajdźcie bio bazarek i tam kupujcie warzywa, owoce, jajka. W sklepach patrzcie na etykiety. Jest teraz tyle fajnych produktów z dobrych źródeł, które dostarczą nam samych składników odżywczych. Rolnicy np. Jan Wagner czy Tadeusz Rolnik i ich mąki, kasze, makarony. Im gotujemy prościej tym lepiej  Dieta bogata w antyoksydanty: jagody, maliny, jarmuż, brokuł, truskawki, żurawina i wiele innych, kwasy omega 3-6-9, witaminy i minerały. Uwierzcie mi, że się da 

11. Chemia. Wszystkie kosmetyki, pasty, dezodoranty, płyny itd. – zmieńcie je na te najbardziej naturalne. Ja np. robię sama płyn do płukania. Woda + kwasek cytrynowy i olejek zapachowy 

12. Woda – ważne żebyśmy pili dobrą wodę, bez zanieczyszczeń.

13. Matka Natura. Uziemianie, przytulanie się do drzew. Nie możesz fizycznie – wizualizuj 

14. Suplementy, czyli witaminy i minerały. Każdy suplement jaki przyjmuję konsultowany jest z moim Dr. Szalusiem. Jest to lekarz medycyny komplementarnej, który prowadzi mnie od strony mniej akademickiej, chociaż nawet gdy mówiłam nie chemioterapii, On mówił tak. Mam do niego 100 % zaufanie. Dr. Szaluś dba o to, aby mój układ immunologiczny był na jak najwyższym poziomie, aby komórki nowotworowe macierzyste ( bo te są najgroźniejsze, a ich niestety chemia nie wybije – zapytajcie o to swoich lekarzy) były w ilości 0. Jeśli nie macie, to znajdzie w swojej okolicy klinikę, która prowadzi pacjentów właśnie w ten sposób. Nie ma się co oszukiwać, przy chorobach z autoagresji do których zaliczany jest ten że popularny rak trzeba zaopatrzyć się w szufladę dobrych suplementów i wlać w swoje żyły trochę substancji. Musimy o siebie zadbać, bo wcześniej nie zadbaliśmy. Chcieliśmy to mamy. Taki jest fakt.

15. Fundacja. Ja „należę” do Fundacji Onkologicznej Rakiety. Jest to wydaję mi się jedyna fundacja która nie pobiera ani 1 grosza za prowadzenie mnie. Pracują tam wspaniałe osoby. Można odbyć konsultację z dietetykiem, psychoonkologiem, czy po prostu porozmawiać, a jeśli jest potrzeba zebrać środki na np. wlewy, suplementy czy czasem leki które nie są refundowane w Polsce z jakiegoś bliżej niewyjaśnionego powodu…

Pamiętajcie, nie jesteście w tym wszystkim sami. Najważniejsze, żebyście kierowali się swoją intuicją i nie ufali wszystkim tak bezwarunkowo – sprawdźcie to. Ja zanim podjęłam decyzję o przyjęciu chemioterapii zrobiłam sobie osobiste konsylium i rozmawiałam z 8 lekarzami. Dopiero po tym podjęłam decyzję która była zgodna ze mną i tym co czułam. Wiem, że zrobiłam wszystko co w mojej mocy, aby być w pełni zdrową, nie zapominając przy tym o aspektach duchowych. Na Youtube możecie znaleźć taki kanał „ For Body & Spirit” – tym właśnie jesteśmy: ciałem i duchem. Nie zapominajmy o tym. Tylko łącząc elementy powstanie całość :)


Z miłością,

O.



Ps. Kilka linków:



Sylwia Pogorzelska – Sylwia często była moim wiatrem i mam nadzieje, że ja jej 


Immunomedica – Warszawa:


Wagnerówka – miody, mąki, kasze, makarony bez gmo czy randupu:

Totalna Biologia – Jan Szymański:


Janusz Nawolski – o nim nie pisałam, ale Pan Janusz wspomaga mnie w ziołach, i czopkach.


Body&Spitit:




bottom of page